Jak czyszczę i dbam o swoje pędzle?


Kolejnym po pielęgnacji skóry twarzy częstym pytaniem jest to o pielęgnację pędzli.

     Pielęgnacja – być może zabrzmi to jak truizm, ale naprawdę bardzo ważna jest HIGIENA pędzli i aplikatorów. Oczywiście dotyczy to również wszelakich gąbek i puszków. Niewiele jest bardziej obrzydliwych rzeczy niż elegantka, pudrująca sobie nos zaskorupiałym z mieszaniny potu, tłuszczu i pudru puszkiem, że nie wspomnę o tragicznych skutkach, jakie to ma dla cery!

     Jest  taka masa sprzecznych informacji na ten temat, że można naprawdę zgłupieć. Wydaje mi się że opcji jest tyle, ilu ludzi używających pędzli :)


Jedni mówią, że najlepiej jeśli się pędzle dezynfekuje alkoholem, inni twierdzą, że wystarczy je uprać w zwykłym szamponie, jest też grupa ludzi na tym świecie (jak choćby pani makijażystka w Douglasie), którzy pędzli nie czyszczą wcale uważając to za zbędną fanaberię.

     Na moim kanale YouTube jest filmik, w którym cierpliwie czyszczę swoje brudne pędzle używając najskuteczniejszej wg mnie metody - alkoholu izopropylowego. Zobacz, jak w 10-15 minut mam czyste i suche pędzle!

     Prawdą jest, że jeśli będziemy nasze drogocenne narzędzia odpowiednio czyścić i konserwować, będą nam służyły latami.

     Co więc wybrać, żeby nie zaszkodzić naszym pupilom? Jak czyścić?



     Przede wszystkim musimy pamiętać, że pędzle dotykają naszej twarzy i są doskonałym miejscem do rozwoju bakterii. Nie ma sensu więc kupować drogich, zapewniających magię i cudawianki kosmetyków, jeśli nie czyścimy naszych pędzli. Nanosimy nimi na twarz wszystko, co się na nich znajduje – a więc:



  • kosmetyki (podkład, puder, cienie, korektor, itp.);
  • złuszczony naskórek;
  • kurz (bo np. trzymamy pędzle w uroczym kubku bez przykrycia);
  • drobnoustroje, które dostały się tam z naszych rąk, z naszych brudnych kosmetyków (tak, tak, kosmetyki też się dezynfekuje!) czy z naszej twarzy.


     Pół biedy, jeśli malujemy nimi tylko siebie – wówczas nie wyrządzimy krzywdy nikomu innemu i nie będziemy sprawcami zaognienia trądziku, powstania nowych krostek czy uczulenia u klientki, która miałaby pełne prawo podać nas za to do sądu, czy u koleżanki tracąc tym samym jej przyjaźń i zaufanie.

     Kolejnym mitem jest przekonanie, że pędzle można czyścić raz na miesiąc czy wtedy, gdy już włosie jest kompletnie sztywne i skołtunione. Co za różnica – raz na miesiąc czy nigdy? Lekarz czy dermatolog też mógłby dezynfekować swoje narzędzia i ręce raz na miesiąc lub „gdy już tak się lepią, że ciężko je oderwać od stolika”.

     Pędzle myję CODZIENNIE. Po makijażu obowiązkowo, zaś gdy mają „urlop” zwilżam je jedynie płynem do czyszczenia pędzli, który odparowuje błyskawicznie. Nie jest to wielki wysiłek, ale wiem że dzięki temu mam czyste narzędzia.


Wspomniałam o płynie do czyszczenia pędzli. Jest to jedna z szybkich metod „przeczyszczenia” z grubsza pędzli, gdy malujemy siebie albo klientkę i potrzebujemy tego samego pędzelka dla nałożenia dwóch różnych kolorów albo po prostu chcemy aby szybko był w miarę czysty. „Psikamy” włosie takim płynem i wycieramy o czystą chusteczkę higieniczną, pędzel po minucie jest suchy i mniej więcej czysty. Nie jest to metoda na gruntowne oczyszczenie pędzli, jednak naprawdę się sprawdza w sytuacjach, gdy liczy się czas.



     Kupując taki płyn do czyszczenia pędzli, zwróćcie jednak uwagę na skład. Z jakiegoś, bliżej mi nieokreślonego, powodu niektóre firmy kosmetyczne uznały, że alkohol w nich zawarty jest zbyt słabym konserwantem i dowaliły do składu parabeny. Alkohol odparuje, parabeny zostaną. Zastanówcie się czy potrzebujecie kolejnego źródła dostarczania tych substancji swojemu organizmowi. Mówi się, że dopuszczalne ich stężenie nie jest szkodliwe... ale jeśli jemy parabeny niemal codziennie, smarujemy się nimi używając kosmetyków – czy rzeczywiście nadal nie będą miały żadnego wpływu na nasze zdrowie? Ok, zbaczam znów na tematy, które bardzo mnie interesują, a Was nie muszą ;)

Ja używałam płynu z Sephory – 100 ml kosztowało ok. 30 zł.

     Ciężko mi się wypowiedzieć o innych tego typu produktach od konkurencji – nie używałam ich. Uważam jednak, że równie dobrze mogę sobie wlać do buteleczki z atomizerem zwykły propanol i będzie równie skuteczny, a na pewno tańszy. Tym samym przechodzimy do mojego sposobu czyszczenia pędzli, który – oczywiście – uważam za najskuteczniejszy i przy okazji nieszkodliwy dla delikatnego, naturalnego włosia.


Jest to czyszczenie i dezynfekowanie jednocześnie – alkoholem. Do tego celu polecam zwykły spirytus ze sklepu (broń boże salicylowy – ten niszczy włosie. Najlepszy jest spożywczy), albo właśnie propanol ze sklepu chemicznego, lub płyn do dezynfekcji narzędzi taki jak Aldesan E czy Triacid Bohrerbad czy Skinsept Pur. Są dostępne w niektórych aptekach czy sklepach dla wizażystów. Można je także zamówić online. Przykładowo 1l Ttriacidu kosztuje ok. 18 zł, a wystarcza na parę miesięcy. Serio.


     Niektórym może wydać się kontrowersyjne takie czyszczenie pędzli. Spotkałam się nawet z opinią; „Jakoś nie uśmiecha mi się myć pędzli w takiej chemii...” co zresztą mnie rozbawiło biorąc pod uwagę, iż autorka tej wypowiedzi czyści pędzle najtańszym żelem do mycia ciała a potem stosuje jeszcze odżywkę do włosów :) Czyli specyfikami ze znacznie obszerniejszą listą składników drażniących, uczulających, szkodliwych i zbędnych niż płyny dezynfekujące czy zwykły alkohol.

     Obalam kolejny mit – alkohol nie niszczy naturalnego włosia profesjonalnych pędzli! Sztucznego także nie. To właśnie szampony, czy żele powodują, że pędzle tracą swoją naturalną elektrostatyczność, poślizg i miękkość. To jest właśnie ta trzecia metoda – chyba najpopularniejsza i jak dla mnie jednocześnie najbardziej czasochłonna i najmniej skuteczna.



Pranie pędzli szamponem, żelem do mycia ciała, żelem do higieny intymnej (tak, owszem, spotkałam się z takimi opowieściami) czy płynem do mycia naczyń. Niektórzy twierdzą, że skoro jest to naturalne włosie, to najlepiej będzie używać do czyszczenia tego, co my używamy do mycia naszych własnych włosów. Pytanie tylko, czy te wszystkie szampony rzeczywiście robią dobrze naszym włosom? Parabeny, silikony, cała masa sztucznych barwników i zapachów, detergenty... Nie oszukujmy się – jest to chemia poważniejsza niż alkohol, do tego mało skuteczna w przypadku podkładów czy eyelinerów.



     Ta metoda wymaga zmoczenia pędzli wodą, co oczywiście potem wydłuża czas schnięcia jak i sam proces czyszczenia pędzli. Jeśli jesteś zwolennikiem tej metody, pamiętaj aby po praniu włosie ukształtować odpowiednio, inaczej pędzel może na zawsze stracić swój kształt. Susz je włosiem skierowanym lekko w dół, nie używaj suszarki ani nie kładź ich na gorącym kaloryferze.



     Jest jeszcze jedna metoda, w zasadzie polegająca na tym samym co metoda nr 3, jednak z użyciem olejków myjących o/w lub w/o, czyli mieszaniny oleju z wodą i emulgatorem. Jest to bardzo skuteczne w przypadku zmywania makijażu, bowiem olejek ściąga dokładnie zarówno podkłady, wodoodporne mascary, jak i całą resztę nałożonych kosmetyków. Równie skutecznie zmywają te rzeczy z pędzli, nie niszcząc tak bardzo włosia jak szampony. Jednak przy tej metodzie należy być bardzo ostrożnym i nigdy nie pozwolić aby olejek wsiąknął we włosie i przedostał się aż do kleju – bo go rozpuści. Systematyczne traktowanie kleju, który podtrzymuje włosie w miejscu, olejkiem sprawi, że ten zacznie się rozpuszczać i pędzle zaczną nam łysieć.



     Przyznam, że przez jakiś czas czyściłam swoje pędzle właśnie w ten sposób – najpierw myłam je wodą z dodatkiem olejku myjącego, a potem dezynfekowałam je alkoholem. Za którymś razem jeden z pędzelków w trakcie prania mi się zwyczajnie rozpadł – całe włosie, wraz z na wpół rozpuszczonym klejem po prostu wypadło ze skuwki. Na szczęście nie był to drogi pędzelek, niemniej był dobrej jakości i z naturalnym włosiem. Często go używałam i to zdarzenie dało mi dużo do myślenia na temat metod czyszczenia pędzli.



     Jak więc ja to robię? Zapraszam na krótką podpowiedź zdjęciową krok po kroku :)




Wszystko, czego potrzebujesz do wyczyszczenia brudnych pędzli to alkohol (ja dziś zużywam resztki płynu do czyszczenia pędzli z Sephory), szklankę lub inne naczynko, trochę chusteczek bądź ręczników papierowych... no i brudnych pędzli. Przyda się też ręcznik, na którym pędzelki będą po umyciu mogły w spokoju wytrzeźwieć ;)

Dziś mam dość sporo pędzli do umycia, robiłam skomplikowany makijaż. Mamy tu więc i pędzel z resztkami podkładu, i mały pędzelek po korektorze, kilka pędzelków po różnych cieniach, jeden skośny uciapany w eyelinerze, pędzle do pudru i różu... mała armia :)

Dezynfekuję ręce żelem i jedziemy.


Przelewam trochę płynu lub alkoholu do szklanki i zaczynamy. Nie nalewam zbyt dużo, tylko tyle, żeby zmoczyło się włosie. Wolę nie moczyć skuwki, bowiem alkohol mógłby ją zniszczyć.
Na pierwszy ogień poszedł Hakuro H52 z resztkami podkładu. Zanurzam włosie w alkoholu i kolistymi ruchami odsączam nadmiar płynu na ściankach szklanki.




Alkohol rozpuścił część brudu, sporo jednak jeszcze go zostało na pędzlu. Wycieram go delikatnie o ręcznik papierowy. Jeśli podkładu jest dużo, zanurzam pędzel po kilka razy w alkoholu, zanim po wytarciu pędzla na ręczniku nie zostanie żaden ślad.




Gdy pędzel jest czysty, nie zostawia już żadnego kolorowego śladu na ręczniku papierowym, przecieram rączkę czystą chusteczką delikatnie zwilżoną alkoholem lub płynem do czyszczenia pędzli. Mamusia uczyła, żeby myć rączki, a pędzelki też mają rączki ;)


W przypadku tego pędzla włosie samo wraca do formy, nie trzeba z nim nic więcej robić. Odkładam go na ręcznik tak, aby włosie lewitowało w powietrzu i pozwalam mu dojść do siebie.
Biorę następną ofiarę - jest to Maestro 497 do cieniowania. Ma białe włosie, na którym bardzo chętnie zostaje pigment, czego serdecznie nie lubię. Po alkoholu jednak włosie znów jest czyściutkie i białe.

Moczę włosie w alkoholu i tak jak poprzednio, odciskam delikatnie nadmiar płynu na ściankach szklanki.




Delikatnie wycieram go o ręcznik papierowy tak, jakbym mu robiła makijaż ;) W razie potrzeby moczę pędzel jeszcze raz w alkoholu. Gdy pędzel nie zostawia już na ręczniku kolorowych śladów - dziś były to zielone smugi - jest czysty. Odkładam go do wyschnięcia i analogicznie postępuję z pozostałymi pędzlami.




Wszystkim niedowiarkom pokazuję jak rzeczy się mają z eyelinerem żelowym firmy Elf. Skośny pędzelek z Sephory, cały czarny od eyelinera, moczę w alkoholu. "Dziubię" dno szklanki kilka razy i odciskam nadmiar płynu na ściankach.




Spora część eyelinera już się rozpuściła i została w szklance. Resztę wycieram o ręcznik, rysując linie. Jeśli trzeba, moczę pędzelek w alkoholu i wycieram ponownie o chusteczkę, aż pędzelek przestanie zostawiać czarne ślady.




Mój pędzelek był czysty po ok. minucie. Cóż, pozostał czarny, bo takim go stworzyła Sephora, ale z pewnością jest czysty - na ręczniku nie zostawiał żadnych śladów. Odkładam go obok pozostałych ofiar i tak samo czyszczę resztę pędzli.

Oszczędzę wam oglądania zdjęć powtarzających praktycznie jedną czynność - za każdym razem pędzle myję tak samo, tj. moczę w alkoholu i delikatnie wycieram nadmiar brudu o ręcznik. Gdy skończę, wszystkie czyściutkie pędzelki leżą sobie w rządku na krawędzi suchego ręcznika, z dala od gorącego kaloryfera, suszarki, promieni słonecznych czy ognia (na wypadek, gdybyście suszyli swoje pędzle w jaskinii...). Staram się, aby włosie nie leżało na ręczniku, lecz wdzięcznie lewitowało.



I jeszcze jedna ważna rzecz. Po czyszczeniu (obojętnie, czy je pierzesz szamponem, czy czyścisz alkoholem), pędzle wyglądają tak:



Włosie jest nierówne, odkształcone i bez formy. Jeśli wyschnie w ten sposób raz, nic się prawdopodobnie nie stanie. Jeśli jednak wciąż będziesz do tego dopuszczać, po jakimś czasie niektóre pędzelki mogą już nie wrócić do swojego kształtu.
Włosie będzie się rozjeżdżać i zamiast precyzji, będzie wielka frustracja i trzy razy więcej wysiłku włożonego w makijaż. Szczególnie ważne jest to w przypadku małych, precyzyjnych pędzelków takich jak te skośne do eyelinera, ale też i te duże pędzle - w mojej opinii - wyglądają i sprawują się o niebo lepiej, gdy mają włosie na swoim miejscu z zachowanym ładnym kształtem.




Nadaj im kształt palcami (dlatego dezynfekuję ręce!), dopóki są mokre bardzo łatwo poddadzą się kształtowaniu i jeśli wyschną w takim kształcie, będą wyglądały dużo lepiej niż tamte potargańce :)

Większe pędzle można zapakować w rajstopki, aby schły w takiej "foremce" - ja jednak tego nie robię i moje Kozłowskie mają się dobrze, żadne kudełki im nie odstają.



"Czy alkohol nie podrażni mi skóry oczu?"


NIE! Ponieważ, jak wiecie z lekcji chemii w podstawówce, alkohol odparowuje całkowicie. Dlatego pędzle są suche po 2-3 minutach, a te większe po ok. 10-15. Nic na nich nie zostaje - ani alkohol ani żadna bakteria.



Jeśli macie jakiekolwiek pytania - piszcie śmiało.



Dzięki za poświęcony mi czas i zapraszam na kolejne artykuły.



Arsenic 

11 komentarzy:

  1. Mycia ważna rzecz, muszę nabyć trochę alkoholu ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spirytus spożywczy się nada ;) Jeśli masz niedaleko akademiki... ;)

      Usuń
  2. ciekawe, ja piore recznie w szamponie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ta metoda męczy, pędzle schną zbyt długo, a i samo czyszczenie trwa dłużej niż zamoczenie w alkoholu i wytarcie o chustkę. Dodatkowo szampon nie radził sobie u mnie z porządnym zmywaniem eyelinera wodoodpornego ani podkładu - pędzel był niby czysty, ale jeśli uprałam go ponownie, to się okazywało, że coś tam jeszcze siedziało.
      Gdzieś ostatnio wyczytałam, że silikony zawarte w szamponach po zetknięciu z alkoholem działają destrukcyjnie na włosie - jeśli więc pierzesz w silikonach, to tych pędzli już nie mocz w alkoholu. Niestety nie znam szczegółów, ale świta mi, że gdzieś się z taką informacją zetknęłam.
      Jeśli więc zechcesz użyć metody alkoholowej - radzę na nowych pędzlach, których wcześniej nie prałaś szamponem.

      Usuń
    2. Ja tez je czyszcze w alkoholu, mamy tam we Wloszech taki rozowiasty, 90%-owy, mozna zakupic w kazdym supermarkecie. Kiedys czyscilam w rozpuszczalniku, po wlosku on sie zwie "trilina", a po polsku to chyba "tri" bedzie, ale troche za mocny, moze nie dla pedzli nawet (nie zauwazylam zadnych ubytkow), a dla srodowiska... Czasami czyszcze tez w takim mydle do prania (mydlo w formie stalej, mydla), tez mam tam takie jedno ulubione na wloskim terytorium ;) "Marsiglia" sie zwie. Jednak alkohol najskuteczniejszy, najszybszy i ta dezynfekcja super sprawa. :)

      Usuń
    3. Kurde, ja się muszę porządnie porozglądać po supermarketach, bo nie wierzę aby nigdzie nie można było dostać takiego alkoholu... Jeżdżenie do Krakchemii trochę mnie wykańcza, bo to jest drugi koniec miasta.

      Usuń
  3. Ja mam moje 5l izopropanolu i sprawuje się świetnie. Potem trafiłam na Twoją notkę na ten temat na Facebooku i tylko kiwałam głową czytając ją :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że nie jestem sama w swoim "dziwactwie" ;)

      Usuń
  4. ja szamponem dla dzieci myję ale na tą twoją flaszkę poluję i jakoś dostać nie mogę jak zdobędę dezynfekuję kosmetyki przekonałaś mnie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam rozejrzeć się po sklepach dla plastyków, po sklepach z farbami i rozpuszczalnikami, lub po sklepach ze sprzętem fotograficznym, bo propanolu używa się także do czyszczenia optyki.

      Ostatecznie na Allegro:

      http://allegro.pl/5l-ipa-izopropanol-alkohol-izopropylowy-f-ra-vat-i2477562066.html

      Usuń
  5. Świetny post!! Dał mi dużo do myślenia. Ja w sumie najczęściej używam 1-2 pędzli, ale z czyszczeniem ich nie przesadzam :/

    A powiedz - jak można czyścić pacynki do cieni?? Bo boje się, że klej się rozpuści.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger